Były premier Czech Petr Neczas i członkowie jego rządu nie staną przed sądem. Największa afera korupcyjna w historii kraju stała się jedną z największych fars sądowych ostatniego dwudziestolecia.
Prokuratura nie wystąpi o uchylenie immunitetu ekspremierowi, który ma za sobą trzy lata na stanowisku szefa rządu i dwadzieścia na szczytach czeskiej polityki.
We wtorek sąd najwyższy kazał zwolnić z aresztu trzech byłych posłów Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) Neczasa oskarżonych w procesie o korupcję polityczną. Marek Sznajdr, Petr Tluchorz i Ivan Fuksa w 2012 r. oddali swoje mandaty w zamian za dobrze płatne stanowiska w administracji państwowej. Dzięki temu Neczasowi udało się uchwalić w parlamencie budżet, któremu trójka ta wcześniej się sprzeciwiała. Sąd uzasadniał, że rozmowy w sprawie złożenia przez nich mandatów toczyły się, gdy chronił ich immunitet, a ponadto nie można karać deputowanego za działalność polegającą na "akceptowaniu politycznych kompromisów w ramach ugrupowań politycznych".
Po werdykcie prowadzący sprawę prokurator Ivo Istvan nakazał uwolnienie posłów (spędzili w areszcie miesiąc), jak również wycofanie wniosku o pozbawienie byłego premiera immunitetu poselskiego (w środę miała go rozpatrywać parlamentarna komisja regulaminowa; był pierwszym premierem w historii kraju, któremu groziło kilka lat więzienia).
I tak afera, która przetasowała czeską scenę polityczną, doprowadzając do rezygnacji premiera i upadku jego rządu, kończy się porażką prokuratury.
Politycy ODS z Neczasem na czele żądają teraz ukarania Ivo Istvana oraz innych prokuratorów i policjantów, którzy zajmowali się tą sprawą. - Jeśli Istvan jest człowiekiem honoru, powinien podać się do dymisji - apelował w środę Neczas.
- To jest proces polityczny zmontowany przez prokuraturę i nie ma żadnych realnych podstaw - mówił były premier tuż po przesłuchaniu go przez policję pod koniec ubiegłego tygodnia. Polityczne targi z posłami nazwał "normalną formą polityki". Stwierdził również, że gdyby coś takiego uznać za przestępstwo, do więzienia musiałaby trafić większość czeskich polityków.
Przed miesiącem wybuchła największa w dwudziestoletniej historii kraju afera korupcyjna: policja aresztowała trzech posłów i szefową gabinetu premiera Janę Nagyovą. W wielkiej obławie przeszukano też bankowe sejfy i domy biznesmenów związanych z ODS, konfiskując pieniądze i złoto o wartości 150 mln koron. Pochodzenie pieniędzy oraz informacje o tym, do kogo należały, policja i prokuratorzy nadal zachowują w tajemnicy.
Mimo iż oskarżenie o "polityczną korupcję" upadło w ten wtorek, Nagyova pozostaje w areszcie oskarżona jeszcze w innej sprawie - bezprawnego zlecenia tajnym służbom, by śledziły żonę Neczasa w celu zdobycia dowodów jej zdrady.
Nagyova była bowiem kochanką premiera, co po miesiącach spekulacji na łamach tabloidów przyznał wreszcie sam Neczas.
- Mój związek z Janą Nagyovą jest silny, chcemy zbudować wspólną przyszłość - powiedział niedawno w wywiadzie dla gazety "Pravo".
W przeszłości wypłacał jej specjalne premie w wysokości do 100 tys. koron miesięcznie (ok. 2500 euro) za "dobrą pracę" (miał się wyrazić, że "pracowała jak koń"). Twierdzi, że nic nie wiedział o śledzeniu żony. Sama Nagyova przyznała, że była to jej inicjatywa, "z troski o bezpieczeństwo pani premierowej". Za przekroczenie uprawnień grozi jej teraz pięć lat więzienia (podobnie jak szefom wywiadu wojskowego).
Po ustąpieniu Neczasa zastąpił go Jirzi Rusnok, mianowany przez prezydenta Milosza Zemana. Rząd ten nie ma większości w parlamencie; popiera go tylko 26 posłów z Komunistycznej Partii Czech i Moraw. Jednak dzięki rozmaitym fortelom prezydenta Rusnokowi może udać się dotrwać do końca kadencji, czyli do wyborów w czerwcu 2014 r. Zeman może bowiem niemal w nieskończoność powierzać misję formowania gabinetu następnemu kandydatowi (którym może być znowu Rusnok), jeśli poprzedni nie uzyska w parlamencie większości.
W kraju narasta polityczny chaos, którego konsekwencje trudno przewidzieć. W środę socjaldemokraci próbowali doprowadzić do samorozwiązania Izby Poselskiej, ale nie mieli większości. Przeciwko zagłosowali posłowie z partii koalicji rządzącej za czasów Neczasa, którym sondaże wróżą klęskę w przyspieszonych wyborach.
Žádné komentáře:
Okomentovat